niedziela, 14 września 2014

Rozdział 1. Kupić ci okulary?

    Szeroko otwartymi oczyma spoglądałam na zgrabny tor, jaki zakreślała piłka. Nie minęła chyba nawet sekunda czy dwie, po czym poczułam piekący ból na policzku. Spięłam mięśnie ud, z trudem utrzymując równowagę na poprzeczce. Mając gdzieś tych kilkoro ludzi, którzy pewnie zadawali sobie pytanie, skąd mogłam się wziąć, zjechałam po siatce wraz z torbą. Niestety, dobrze wiedziałam, iż czerwony ślad po celnym trafieniu zaczyna być coraz bardziej czerwony. Szczypał, ale ja nie mogłam po sobie poznać tej chwili słabości. Pojedyncza łza spłynęła z kącika zeszklonych oczy. Starłam ją dyskretnym gestem, jakbym odgarniała sobie grzywkę z alabastrowego czoła.  Mężczyzna, który śmiał to zrobić, wyforsował swoją pozycję przed wszystkimi kolegami, stawiając dwa kroki naprzód. Papa złapał go ramię, mając doświadczenie i wiedzę, która pozwalała mu unikać dość skutecznie ataków wredoty mojego autorstwa. Szłam w ich kierunku nonszalanckim krokiem, jakbym byłą nieświadoma, że pewna część twarzy poważnie ucierpiała. Przygryzłam wargę, zarzucając włosami dumnym gestem. Dopiero teraz byłam w stanie przyjrzeć się sprawcy całego zdarzenia. Blond fryzura była widocznie zarzucona na jedną stronę. Koszulka napinała się w kilkunastu strategicznych punktach, także od razu było widać, że na treningach nie próżnuje. Nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiłam z siebie taką cyniczną osobę. Odetchnęłam głęboko, próbując uspokoić poczucie własnej wartości, które o mało ze mnie nie wykipiało. Schowałam kosmyk włosów za ucho, będąc coraz bliżej celu. Opuszkami palców przejechałam delikatnie po ognistym śladzie.
   - Wszystko w porządku?- zapytał, wyrywając się od nacisku taty. - Marco, a ty...
   - Lisa. A tak ogółem, to kupić ci okulary?- zapytałam, spoglądając na niego spod uniesionej brwi. Wyglądał na dość zmieszanego całą tą sytuacją, aczkolwiek po 'wylukaniu' mojej rozbawionej miny niezauważalnie podniósł kąciki ust do góry. Wszyscy koledzy z drużyny zaczęli śmiać się z tej całej sytuacji za jego plecami. Przytuliłam się w końcu do swojego rodzica, dając upust całym swoim uczuciom. Zapach jego stałych i oryginalnych perfum  zadział kojąco na moje skołatane serce. Powiedział mi do ucha, że bardzo za mną się stęsknił. Wymruczałam coś bardziej niezrozumiałego pod nosem, niczym mała dziewczynka nie potrafiąc powstrzymać swoich rąk od rozdzielenia ich z dłonią taty. Kiedy jednakże w końcu nadeszła ta chwila, zauważyłam, że wszyscy po kolei chichoczą.
  - Ha, ha. Jestem strasznie ciekawa, czy po tym jak okiwam was wszystkich po kolei będziecie mieć takiego banana na twarzy - fuknęłam, zadzierając nos do góry niczym nastolatka. Pogroziłam im na dodatek palcem. Reakcja całej drużyny wcale mnie nie zdziwiła, ponieważ tylko Erik i Shinji wzięli to na poważnie.
  - A jeśli tego nie zrobisz... co będziemy mieli w zamian?- zapytał... Mats stłumionym głosem, machając do mnie ręką. Prychnęłam, już myśląc, że ta stara wyga w ogóle nic nie powie i będzie siedział prawie tak cichutko jak mysz pod miotłą. Z nim znałam się najlepiej, ponieważ miałam kilka wspólnych sesji z Cathy. Raz czy dwa byliśmy we trójkę na kawie w Paryżu. Chociaż od naszego spotkania minęło trochę czasu.
  - Moją dozgonność wdzięczność, plus mocna kawa w zestawie gratisowym!- krzyknęłam, wchodząc do tunelu prowadzącego do szatni. Weszłam do tej, z której zazwyczaj korzystają goście. Nigdy starałam się nie zapomnieć o tym, że byłam Borusse. Byłam nawet na ich meczu w Lidze Mistrzów, bo akurat właśnie miałam wolne. Usiadłam na ławce, rozpinając suwak od dżinsów. Po dłuższej chwili byłam już przebrana w cały strój. Czułam się niesamowicie. Pierwszy raz tak naprawdę czułam, że jestem wolna od wszystkiego i wszystkich wokół. Związałam włosy w koński kucyk. Miarowe dudnienie korków o podłogę pobudziło pragnienie zwycięstwa, jakie nie czułam od czasów skończenia liceum. To tam po raz ostatni moja noga dotykała piłki. Jak wczoraj pamiętam te ostatnie zawody. Popołudniowe słońce ukuło mnie w oczy. Papa spojrzał na mnie widocznie zdziwiony, kiwając głową wzdłuż linii autowej. Pierwszorzędna rozgrzewka musi być jako pierwsza, jeśli mam ochotę w jednym kawałku dotrzeć do domu.
  - Zobaczymy, czy będziesz w stanie mnie dogonić!- zawołał w do mnie kierunku Auba, podbijając piłkę coraz bardziej do góry.
   - Będziesz leżał i kwiczał na ziemi, oglądając mój zgrabny tyłek pędzący do przodu - prychnęłam, natychmiast ucinając całą dyskusję, która nawet na dobre się nie rozpoczęła. Tata zakrył twarz dłonią, próbując ukryć zażenowaną minę spowodowaną zachowaniem swojej jedynej córki. Prawie już zapomniałam o policzku, kierując rozbrający uśmiech w kierunku tego blondyna. Dyskretnie pomachał w moim kierunku ręką. Sapnęłam cicho, próbując skoncentrować i skierować ogłupiałe myśli na tym, co mam przed sobą. Jakimś cudem dotrwałam do końca. Głęboko zaczerpnęłam powietrza, studząc oddech. Zostałam przydzielona do jednej z drużyn. Naprzeciwko mnie stał właśnie on, sondując moją twarz spojrzeniem. Powietrze między nami rozdarł przeciągły dźwięk gwizdka. Boże, kto go wychował - pomyślałam, widząc, jak bez większych problemów frunie do przodu, między nogami zręcznie prowadząc piłkę. Spięłam wszystkie mięśnie, dopiero po kilkunastu metrach doganiając tego cwaniaka. Nagle poczułam, jak tracę równowagę, którą chciałam za wszelką cenę utrzymać.  W akcie odwagi pociągnęłam koszulkę Marco, po czym oboje poturlaliśmy się na murawę. Skończyło na tym, że to tym razem Marco był górą i na mnie leżał. Chyba nawet mu tak wygodnie.

5 komentarzy:

  1. hej!
    wpadłam tu przypadkiem, ale następne moje wejścia na 100% przypadkiem nie będą :)
    cudny blog, genialne opowiadanie takie z humorem i masz fajny styl pisania, który bardzo mi odpowiada. Właśnie zyskałaś nową czytelniczkę. Czytałam już sporo opowiadań o BVB i pszczółkach ale Twoje zaciekawiło mnie od pierwszej linijki prologu, a teraz ten genialny rozdział no mega!
    No i widzę że jako kibic, który pisze nie jestem sama ;)
    widzę że Lisa i Marco mają się ku sobie :)
    świetny rozdział czekam na następny :)
    i Zapraszam do siebie na opowiadanie o BvB :)
    http://you-are-my-angel-1909.blogspot.com/
    /Patty :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział i czekam na następny :)
    W wolnym czasie zapraszam na 8 rozdział :) http://loveumieraostatnia.blogspot.com/2014/09/rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomomo *____* zakochałam się ♥
    Pisz mi na ask'u jak dodasz kolejny rozdział, oki? :*
    http://ask.fm/hmbvbz

    OdpowiedzUsuń
  4. ale boooooooooooooooooooooooooooski. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jak nigdy nie przepadałam za piłką nożną tak teraz chyba zacznę :)
    Całkiem całkiem :)

    W wolnej chwili zapraszam do siebie : www.porzuconemarzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń